Źródła karmelitańskiego kultu Opiekuna Jezusa

O ty, Najczystszy i Najświętszy Józefie, Dziewicy Oblubieńcze, Józefie Opiekunie najcnotliwszy, Józefie, Owocu Najświętszego, Któż kiedykolwiek żył godniejszy Od ciebie, by cieszyć się radością? Z Jezusem, Marią, aby mieszkać, Komuż przypadło w jednym domu?

Słowa te – zapisane w roku 1640 – są świadectwem, że kult św. Józefa był żywy w dawnej Polsce. Przyczynili się do tego między innymi karmelici bosi, którzy przybyli do Krakowa w 1605 roku i rozpoczęli działalność apostolską na podstawie nauczania św. Teresy od Jezusa. To na kartach jej pism, szczególnie Księgi życia, znajdujemy liczne świadectwa, które Święta zapisała, chcąc zachęcić do przyjaźni z Patriarchą z Nazaretu. Miała do Niego bezwzględne zaufanie. Jemu dedykowała pierw- szy klasztor reformy karmelitańskiej w Awili (24 sierpnia 1562). Potem w trakcie dokonywania kolejnych fundacji Karmelu reformowanego wielokrotnie oddawała nowe domy zakonne pod opiekę św. Józefa. Była przeświadczona, że będzie On najbardziej odpowiednim patronem jej dzieła. Miała osobiste powody, by tak sądzić. Pisze o tym w Księdze życia:

Wybrałam sobie za orędownika i patrona chwalebnego świętego Józefa, któremu się polecałam. I poznałam jasno, że jak w tej potrzebie, tak i w innych jeszcze ważniejszych, w których chodziło o cześć moją i zatracenie duszy, Ojciec ten mój i Pa- tron wybawił mnie i więcej mi dobrego uczynił, niż sama pro- sić umiałam. Nie pamiętam, bym kiedykolwiek aż do tej chwili prosiła go o jakąś rzecz, której by mi nie wyświadczył. Jest to rzecz zdumiewająca, jak wielkie rzeczy Bóg mi uczynił za przy- czyną tego chwalebnego Świętego. Z ilu niebezpieczeństw na ciele i na duszy mnie wybawił (Ż 6, 6).

Święta Teresa jest przeświadczona o skuteczności wstawienniczej ziemskiego Opiekuna Pana Jezusa. Ta skuteczność była widoczna w licznych sytuacjach, które po ludzku wydawały się niemożliwe do rozwiązania. Choćby w przypadku fundacji nowych klasztorów, na które brakowało środków materialnych. Teresa zawsze zwracała się z tym problemem do św. Józefa i otrzymywała pomoc. Jego wstawiennictwo rozciągało się jed- nak na wiele innych spraw. Czytamy w Księdze życia:

Innym Świętym, rzec można, dał Bóg łaskę wspomagania nas w tej lub innej potrzebie, temu zaś chwalebnemu Świętemu, jak o tym wiem z własnego doświadczenia, dał władzę wspoma- gania nas we wszystkich. Chciał nas Pan przez to zapewnić, że jak był mu poddany na ziemi jako opiekunowi i mniemanemu swemu ojcu, który miał prawo Mu rozkazywać – tak i w niebie czyni wszystko, o cokolwiek on Go prosi. Przekonali się o tym i inni, którym poradziłam, aby się jemu polecili. I coraz więcej jest już takich, którzy go czczą i wzywają, doznając na sobie tej prawdy (Ż 6, 6).

Oddanie się pod opiekę Oblubieńcowi Najświętszej Maryi Panny jest czymś, co wprowadza nas na drogę całkowitego za- ufania temu Świętemu. Wszystko, czym żyjemy, czego potrze- bujemy, możemy Jemu zawierzyć i tym samym zagwarantować sobie ochronę w zmaganiach z przeciwnościami. Najważniejszą dziedziną, którą św. Teresa poddaje pod opiekę św. Józefa, jest życie modlitwy:

Szczególnie dusze oddane modlitwie wewnętrznej powinny go ustawicznie wzywać z ufnością i miłością. Nie rozumiem, jak można pomyśleć o Królowej Aniołów i o tych latach, które przeżyła z Dzieciątkiem Jezus, a nie dziękować zarazem święte- mu Józefowi za poświęcenie, z jakim wówczas ich oboje opie- ką swoją otaczał. Kto nie znalazł jeszcze mistrza, który by go nauczył modlitwy wewnętrznej, niech sobie tego chwalebne- go Świętego weźmie za mistrza i przewodnika, a pod wodzą jego nie zbłądzi. Obym tylko ja nie zbłądziła, że się odważy- łam o nim mówić! Bo choć głośno mówię o swojej dla niego czci i nabożeństwie, to jednak w należytym jemu służeniu i w naśla- dowaniu jego przykładu zawsze byłam niewierna. On w swej łaskawości sprawił to, że podniosłam się z łoża boleści i znowu mogłam chodzić, a ja, w swej nędzy łaski tej na złe użyłam (Ż 6, 8).

Mamy więc w osobie Patriarchy z Nazaretu mistrza modlitwy wewnętrznej, nauczyciela kontemplacji – miłosnego wpatrywania się w Oblicze Pana Jezusa. To, co było udziałem św. Józefa podczas lat spędzonych przy dorastającym Zbawicie- lu, staje się także i naszym doświadczeniem. Mąż Sprawiedliwy uczy nas mądrości duchowej wynikającej z kontaktu z Chry- stusem. Uczy nas przeżywania codzienności w zapatrzeniu się w Boską Obecność Wcielonego Słowa. Jednocześnie jest także kimś, kto troszczy się o materialny wymiar naszego życia. Opie- kuje się naszym zdrowiem, tym, co posiadamy, jest patronem ro- dzin i osób samotnych, opiekunem żon i patronem mężów. Ze szczególną miłością pochyla się nad dziećmi – nauczył się tego w bezpośredniej bliskości z Dzieciątkiem Jezus. Jest także tym, który troszczy się o ludzi pracy. Dlatego Teresa Jemu powierza budowę nowych klasztorów. Reformatorka Karmelu pragnie, by inni, tak jak ona, poznali przemożne wstawiennictwo św. Józefa. Pisze:

Pragnęłabym wszystkich pociągnąć do pobożnej czci tego chwalebnego Świętego, wiedząc z długoletniego doświadcze- nia, jak wielkie dobra on może wyjednać nam u Boga. Nigdy jeszcze nie spotkałam nikogo, kto by prawdziwe miał do niego nabożeństwo i szczególną mu cześć oddawał, a nie osiągnął coraz większych korzyści w cnocie. On bowiem w sposób dziw- nie skuteczny wspomaga każdą duszę, która się mu poleca. Od wielu już lat, o ile pamiętam, co roku w dzień jego święta pro- szę go, o jakąś łaskę i zawsze ją otrzymuję. A jeśli prośba moja jest w czymś niewłaściwa, on ją zawsze sprostuje dla większego mego dobra (Ż 6, 7).

Teresa od Jezusa zawsze woziła ze sobą na nową fundację obraz św. Józefa. W kościołach przy klasztorach karmelitańskich jeden z ołtarzy był zawsze dedykowany Świętemu Patriarsze z Nazaretu. Jego figura stała przy jednym z wejść do klaszto- ru, a przy drugim ustawiono figurę Matki Najświętszej. Z cza- sem zaczęły powstawać bractwa gromadzące czcicieli św. Józefa, którzy inspirowani nauką Świętej z Awili, uczyli się naśla- dowania i czci Opiekuna Pana Jezusa. Można śmiało powiedzieć, że to dzięki św. Teresie oraz zreformowanemu Karmelowi kult św. Józefa stał się tak bardzo żywy w Kościele zachodnim. Karme- lici bosi, przybywając do Polski w XVII wieku, przywieźli ze sobą także wszystkie elementy tego kultu.